poniedziałek, 24 kwietnia 2017

W drodze na Białoruś: Zamość i Kodeń nad Bugiem



22 marca 2017 roku wczesnym rankiem wyruszamy niewielkim busem w daleką podróż na Białoruś.
Pierwszy nocleg zaplanowany jest jeszcze po polskiej stronie w znanym z kultu maryjnego Kodniu, tuż przy białoruskiej granicy.

Kościół św. Anny w Kodniu
 

Będzie również krótki postój w Zamościu. 


Autostradą A4 jedziemy więc na wschód, do pierwszego punktu docelowego, do Zamościa. 

Jednak przepisy regulujące pracę naszego kierowcy wymuszają wcześniejszy, półgodzinny przystanek w Zwierzyńcu. Pora roku i niestety pogoda nie pozwoliły docenić uroku tego roztoczańskiego miasteczka. 




Powstanie miasta należącego do Ordynacji Zamojskich przypada na koniec XVI wieku.

Nam wystarczyło czasu na mały spacer w kierunku tzw. kościoła na wyspie. To barokowy kościół pod wezwaniem św. Jana Nepomucena. Jego budowę rozpoczął w XVIII wieku Tomasz Antoni Zamoyski.






Z kolei w budynku Zarządu Ordynacji Zamojskich mieści się dziś Technikum Drzewne.







Również  deszczowo było w Zamościu, więc spacer po mieście także nie przysporzył zbytniej przyjemności. Aczkolwiek o tej porze roku, kiedy nie ma już śniegu, a Rynek nie jest jeszcze zastawiony stolikami kawiarniano restauracyjnymi, zamojskie kamieniczki prezentują się w pełnej krasie, niczym nie zasłonięte. 










Mamy czas na kawę, potem spacer ulicą Grodzką, wchodzimy do Katedry 






i dalej w drogę do miejsca na nocleg, czyli do Kodnia.


Kodeń to dzisiaj wieś gminna, znane miejsce pątnicze i siedziba zakonu Ojców Oblatów Maryi Niepokalanej. Aż trudno uwierzyć, że kiedyś było to bogate miasto magnackie założone za czasów Zygmunta Starego przez rodzinę Sapiehów. Tradycje kultu maryjnego w Kodniu sięgają XVII wieku, kiedy to miało miejsce niezwykłe wydarzenie związane z osobą Mikołaja Sapiehy. 

Około pięćdziesiątego roku życia Mikołaj zapadł na chorobę (prawdopodobnie tropikalnego pochodzenia), która prawie całkowicie pozbawiła go sił i energii. Ponieważ w ówczesnej opinii wywołane tą chorobą tchórzostwo stanowiło najcięższą hańbę, odbył pielgrzymkę do Rzymu w nadziei na uzdrowienie. Uzdrowienie rzeczywiście nastąpiło po długotrwałych modlitwach przed obrazem Matki Boskiej Gregoriańskiej, nazwanego później Matką Bożą Kodeńską. Dogłębnie poruszony tym uzdrowieniem postanowił za wszelką cenę zdobyć ten obraz dla Polski. Nie było to jednak możliwe w drodze legalnej (proszeni o poparcie kardynałowie nie ośmielali się nawet wspomnieć papieżowi Urbanowi VIII zwanemu "Szalonym Matteo" o prośbie pozbawienia Rzymu tego słynącego wieloma cudami obrazu), toteż w 1630 r. Mikołaj Sapieha Pobożny wykradł ten obraz i uciekł z nim do Polski. Brawurowa ucieczka była niezwykle trudna, bo kradzież szybko wykryto i cała Italia została zmobilizowana dla schwytania śmiałka i odzyskania cennego obrazu. Sapieha jednak omijał miasta i drogi, prowadząc swoją zbrojną grupę wyłącznie po górskich bezdrożach Italii, a potem koło Zagrzebia i przez Węgry i Lwów do swoich posiadłości i umieścił ten obraz w kościele św. Anny w Kodniu.”




Niezwykły obraz został namalowany w VI wieku przez Augustyna z Canterbury na prośbę papieża Grzegorza I. Była kopia rzeźby Matki Bożej znajdującej się w papieskiej kaplicy, a którą Grzegorz postanowił podarować arcybiskupowi Sewilli. 


Ten umieścił rzeźbę w sanktuarium w miejscowości Guadelupe w Hiszpanii. Zaś obraz Augustyna pozostawał w papieskiej kaplicy aż do roku 1630, gdy wykradł go Mikołaj Sapieha.

Sapiehę dosięgnął w końcu gniew papieża. Urban VIII za świętokradztwo ukarał go ekskomuniką. Od tego momentu Sapieha był wyłączony ze wspólnoty Kościoła: nie mógł przyjmować sakramentów, ciążył na nim zakaz przestępowania progu jakiejkolwiek świątyni, po śmierci nie mógł być pochowany w ziemi poświęconej. Kara dotknęła również jego rodzinę: jego żona miała zostać publicznie ogłoszona wdową, a dzieci sierotami. W międzyczasie trwały prace nad wykończeniem świątyni w Kodniu. Sapieha kazał nad zakrystią dobudować dwa pomieszczenia, z których wychodziło się na niewielki balkon nad kaplicą boczną, gdzie znajdował się cudowny obraz. W ten sposób, nie łamiąc zakazu, mógł przysłuchiwać się modlitwom zanoszonym w świątyni.W 1636 roku Sapieha udał się w drugą podróż do Rzymu. Celem pielgrzymki pokutnej miało być zdjęcie klątwy papieskiej. Ostatecznie biorąc pod uwagę zasługi Sapiehy dla obrony Kościoła Katolickiego Urban VIII zdjął klątwę, a nawet nakazał jej wymazanie. Sporny obraz został ofiarowany Sapiesze – wskazuje na to wypis z Tajnych Archiwów Watykańskich, którego kopia znajduje się w Kodniu.

Wiek XVII i XVIII przyniosły szybki rozwój miasta. W XVIII wieku, na peryferiach Kodnia, Elżbieta z Branickich Sapieżyna wzniosła pałac zwany Placencją, który od tej pory pełnił funkcje rezydencji (dziś pozostały tylko ruiny). Niestety XIX wiek przynosi stopniowy upadek miasta. W 1821 roku śródmieście zostało zniszczone w wyniku pożaru, a w 1870 roku, na skutek represji po upadku powstania styczniowego, Kodeń utracił prawa miejskie. W 1875 roku miejscowy kościół katolicki został przekształcony w cerkiew prawosławną, zaś cudowny obraz Matki Boskiej przeniesiono do Częstochowy, skąd wrócił dopiero w 1927 roku. Ołtarz główny z kolei wywieziono do Opinogóry, gdzie znajdował się do 1928 roku.




Nocowaliśmy w nowym Domu Pielgrzyma, w którym warunki są naprawdę bardzo dobre. Kuchnia serwuje posiłki proste, ale bardzo smaczne, a w przyklasztornym sklepiku można nabyć przeróżne pamiątki związane z tym ważnym historycznie i religijnie miejscem. Jest także do kupienia książka Zofii Kossak „Błogosławiona wina”, w której opisana jest burzliwa historia Mikołaja Sapiehy.


 Widok z okna w łazience :)














Pakując bagaże słyszeliśmy niosące się zza Buga, czyli z białoruskiej strony, odgłosy wybuchów. Podobno jakieś ćwiczenia to były…

Dalszy ciąg podróży na Białoruś:

http://nagda991.blogspot.com/2017/04/belarusian-spring-2017.html

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz