22 marca
2017 roku wczesnym rankiem wyruszamy niewielkim busem w daleką podróż na Białoruś.
Pierwszy nocleg zaplanowany jest jeszcze po polskiej stronie w znanym z kultu maryjnego Kodniu, tuż przy białoruskiej granicy.
Kościół św. Anny w Kodniu
Będzie również krótki postój w Zamościu.
Pierwszy nocleg zaplanowany jest jeszcze po polskiej stronie w znanym z kultu maryjnego Kodniu, tuż przy białoruskiej granicy.
Kościół św. Anny w Kodniu
Będzie również krótki postój w Zamościu.
Autostradą A4 jedziemy więc na wschód, do pierwszego punktu
docelowego, do Zamościa.
Jednak przepisy regulujące pracę naszego kierowcy
wymuszają wcześniejszy, półgodzinny przystanek w Zwierzyńcu. Pora roku i
niestety pogoda nie pozwoliły docenić uroku tego roztoczańskiego miasteczka.
Powstanie miasta należącego do Ordynacji Zamojskich przypada na koniec XVI
wieku.
Nam wystarczyło czasu na mały spacer w kierunku tzw. kościoła
na wyspie. To barokowy kościół pod wezwaniem św. Jana Nepomucena. Jego budowę
rozpoczął w XVIII wieku Tomasz Antoni Zamoyski.
Z kolei w budynku Zarządu Ordynacji Zamojskich mieści się
dziś Technikum Drzewne.
Również deszczowo było
w Zamościu, więc spacer po mieście także nie przysporzył zbytniej przyjemności.
Aczkolwiek o tej porze roku, kiedy nie ma już śniegu, a Rynek nie jest jeszcze
zastawiony stolikami kawiarniano restauracyjnymi, zamojskie kamieniczki
prezentują się w pełnej krasie, niczym nie zasłonięte.
Mamy czas na kawę, potem
spacer ulicą Grodzką, wchodzimy do Katedry
i dalej w drogę do miejsca na
nocleg, czyli do Kodnia.
Kodeń to dzisiaj wieś gminna, znane miejsce pątnicze i
siedziba zakonu Ojców Oblatów Maryi Niepokalanej. Aż trudno uwierzyć, że kiedyś
było to bogate miasto magnackie założone za czasów Zygmunta Starego przez
rodzinę Sapiehów. Tradycje kultu maryjnego w Kodniu sięgają XVII wieku, kiedy
to miało miejsce niezwykłe wydarzenie związane z osobą Mikołaja Sapiehy.
„Około pięćdziesiątego roku życia
Mikołaj zapadł na chorobę (prawdopodobnie tropikalnego pochodzenia), która
prawie całkowicie pozbawiła go sił i energii. Ponieważ w ówczesnej opinii
wywołane tą chorobą tchórzostwo stanowiło najcięższą hańbę, odbył pielgrzymkę
do Rzymu w nadziei na uzdrowienie. Uzdrowienie rzeczywiście nastąpiło
po długotrwałych modlitwach przed obrazem Matki Boskiej Gregoriańskiej,
nazwanego później Matką Bożą Kodeńską. Dogłębnie poruszony tym
uzdrowieniem postanowił za wszelką cenę zdobyć ten obraz dla Polski. Nie było
to jednak możliwe w drodze legalnej (proszeni o poparcie kardynałowie nie
ośmielali się nawet wspomnieć papieżowi Urbanowi VIII zwanemu
"Szalonym Matteo" o prośbie pozbawienia Rzymu tego słynącego wieloma
cudami obrazu), toteż w 1630 r. Mikołaj Sapieha Pobożny wykradł ten
obraz i uciekł z nim do Polski. Brawurowa ucieczka była niezwykle trudna, bo
kradzież szybko wykryto i cała Italia została zmobilizowana dla
schwytania śmiałka i odzyskania cennego obrazu. Sapieha jednak omijał miasta i
drogi, prowadząc swoją zbrojną grupę wyłącznie po górskich bezdrożach Italii, a
potem koło Zagrzebia i przez Węgry i Lwów do
swoich posiadłości i umieścił ten obraz w kościele św. Anny w Kodniu.”
Niezwykły obraz
został namalowany w VI wieku przez Augustyna z Canterbury na prośbę papieża
Grzegorza I. Była kopia rzeźby Matki Bożej znajdującej się w papieskiej
kaplicy, a którą Grzegorz postanowił podarować arcybiskupowi Sewilli.
Ten
umieścił rzeźbę w sanktuarium w miejscowości Guadelupe w Hiszpanii. Zaś obraz
Augustyna pozostawał w papieskiej kaplicy aż do roku 1630, gdy wykradł go
Mikołaj Sapieha.
Sapiehę dosięgnął
w końcu gniew papieża. Urban VIII za świętokradztwo ukarał go ekskomuniką.
Od tego momentu Sapieha był wyłączony ze wspólnoty Kościoła: nie mógł
przyjmować sakramentów, ciążył na nim zakaz przestępowania progu jakiejkolwiek
świątyni, po śmierci nie mógł być pochowany w ziemi poświęconej. Kara
dotknęła również jego rodzinę: jego żona miała zostać publicznie ogłoszona
wdową, a dzieci sierotami. W międzyczasie trwały prace nad wykończeniem
świątyni w Kodniu. Sapieha kazał nad zakrystią dobudować dwa pomieszczenia, z
których wychodziło się na niewielki balkon nad kaplicą boczną, gdzie znajdował
się cudowny obraz. W ten sposób, nie łamiąc zakazu, mógł
przysłuchiwać się modlitwom zanoszonym w świątyni.W 1636 roku Sapieha
udał się w drugą podróż do Rzymu. Celem pielgrzymki pokutnej miało być
zdjęcie klątwy papieskiej. Ostatecznie biorąc pod uwagę zasługi Sapiehy dla
obrony Kościoła Katolickiego Urban VIII zdjął klątwę, a nawet nakazał jej
wymazanie. Sporny obraz został ofiarowany Sapiesze – wskazuje na to wypis
z Tajnych Archiwów Watykańskich, którego kopia znajduje się w Kodniu.
Wiek XVII i XVIII
przyniosły szybki rozwój miasta. W XVIII wieku, na peryferiach Kodnia, Elżbieta
z Branickich Sapieżyna wzniosła pałac zwany Placencją, który od tej pory pełnił
funkcje rezydencji (dziś pozostały tylko ruiny). Niestety XIX wiek przynosi
stopniowy upadek miasta. W 1821 roku śródmieście zostało zniszczone w wyniku
pożaru, a w 1870 roku, na skutek represji po upadku powstania styczniowego,
Kodeń utracił prawa miejskie. W 1875 roku miejscowy kościół katolicki został
przekształcony w cerkiew prawosławną, zaś cudowny obraz Matki Boskiej
przeniesiono do Częstochowy, skąd wrócił dopiero w 1927 roku. Ołtarz główny z kolei
wywieziono do Opinogóry, gdzie znajdował się do 1928 roku.
Nocowaliśmy w
nowym Domu Pielgrzyma, w którym warunki są naprawdę bardzo dobre. Kuchnia
serwuje posiłki proste, ale bardzo smaczne, a w przyklasztornym sklepiku można
nabyć przeróżne pamiątki związane z tym ważnym historycznie i religijnie
miejscem. Jest także do kupienia książka Zofii Kossak „Błogosławiona wina”, w
której opisana jest burzliwa historia Mikołaja Sapiehy.
Widok z okna w łazience :)
Pakując bagaże słyszeliśmy
niosące się zza Buga, czyli z białoruskiej strony, odgłosy wybuchów. Podobno
jakieś ćwiczenia to były…
Dalszy ciąg podróży na Białoruś:
http://nagda991.blogspot.com/2017/04/belarusian-spring-2017.html
Dalszy ciąg podróży na Białoruś:
http://nagda991.blogspot.com/2017/04/belarusian-spring-2017.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz