czwartek, 9 czerwca 2016

Od Mieszka I się zaczęło

Lata lecą, a do tej pory nigdy nie dane mi było odwiedzenie Ziemi Wielkopolskiej.

Od kilku lat czyniłam w tym kierunku różne próby: a to plan wypadu listopadowego na świętomarcińskie rogale, 



a to letnie włóczenie się po Pojezierzu Wielkopolskim połączone z odwiedzeniem prastarych miejsc piastowskich i wciąż paliło na panewce. W tym roku, roku 1050 rocznicy Chrztu Polski musiało się udać!

Jako bazę wypadową wybrałam Pobiedziska położone w malowniczej okolicy między Gnieznem a Poznaniem, w pobliżu Ostrowa Lednickiego. Z racji swojego położenia przy tak ważnym trakcie handlowym i komunikacyjnym Pobiedziska były świadkiem narodzin państwa polskiego. Według miejscowej tradycji Kazimierz Odnowiciel  nadał w 1048 roku niewielkiej osadzie nazwę wywodzącą się od słowa pobieda (zwycięstwo). Jest ona prawdopodobnie związana ze zwycięską bitwą, którą stoczył książę Kazimierz w okolicach Pobiedzisk ze zbuntowanym namiestnikiem Mazowsza, Masławem.
W 1257 roku Przemysł I nadał Pobiedziskom prawa miejskie, dzięki czemu miasto to należy do grupy najwcześniejszych wielkopolskich lokacji.
Nie zaplanowałam zbyt wiele czasu na dokładne zwiedzenie Pobiedzisk, lecz spacer po centrum, Rynek, wczesnogotycki kościół pw. Św. Michała Archanioła 











oraz pierwszy w Polsce skansen miniatur, dało się zaliczyć. Zebrano tutaj 35 miniatur z terenu Wielkopolski i Szlaku Piastowskiego wykonanych w skali 1:20. Uwielbiam takie miejsca.

























A zatrzymaliśmy się na obrzeżach miasta w Pobiedziskach Letnisku w pensjonacie Symfonia Smaków. Miejsce godne polecenia, choć bardziej wymagający goście mogą mieć pewne zastrzeżenia. Ale to taka dygresja.






Rankiem wyruszaliśmy w miejsca związane z umownymi początkami naszego państwa. Nie będzie to chronologiczne z harmonogramem naszej wycieczki, ale zacznę od Ostrowa Lednickiego, gdzie wszystko się zaczęło.



Ostrów Lednicki to miejsce należące do kompleksu Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy. Kupując jeden bilet można przejść przez Mały Skansen, popłynąć promem na rzeczony ostrów, zobaczyć wystawę na folwarku w Dziekanowicach „Ostrów Lednicki. Pod niebem średniowiecza”, oraz zwiedzić Wielkopolski Park Etnograficzny. Wszystko za 16 złotych bilet normalny lub 7 złotych ulgowy. Za parking życzą sobie 5 złotych. A można tu spokojnie spędzić cały dzień.
Ostrów Lednicki to jedno z najważniejszych miejsc historii Polski. Za panowania Mieszka I i Bolesława Chrobrego  był jednym z głównych ośrodków obronnych i administracyjnych Polski. Na wyspie, w centrum plemienia Polan zachowały się pozostałości grodu oraz relikty najstarszego w Polsce zespołu preromańskiej architektury pałacowo-sakralnej (z basenami do chrztu) i wolno stojącego kościoła cmentarnego z grobami w nawie i aneksach. Obydwa obiekty wzniesiono w czasach panowania Mieszka I (tuż przed 966 rokiem).
W tym miejscu toczy się akcja powieści Kraszewskiego "Stara baśń" wskrzeszająca zamierzchłe czasy pogańskich Słowian. 
Mały Skansen














Promem na wyspę



Ostrów Lednicki






















Wystawa w Dziekanowicach




Park Etnograficzny będący rekonstrukcją wsi wielkopolskiej














Następne ważne na Szlaku Piastowskim miejsce, to Gniezno.  
Pierwszy gród w Gnieźnie został wzniesiony na Wzgórzu Lecha w latach 940–941. Został znacznie rozbudowany i zmodernizowany w czasach Mieszka I, stając się siedzibą władców piastowskich jako główny gród państwa Polan. Mieszko I po 966 zbudował tu kościół, w którym pochowano jego żonę Dobrawę, zaś na obszarze grodu wzniósł kamienny zamek z kaplicą. W X w. Gniezno stanowiło jeden z grodów stołecznych państwa Piastów. Takich grodów stołecznych, czyli miejsc, gdzie wzniesiono tzw. palatia książęce było kilka, lecz zgodnie z dokumentem „ Dagome judex” z ok. 991 roku, jedyną formalną stolicą państwa polskiego było Gniezno.


























Oczywiście najważniejszym miejscem jest Katedra Gnieźnieńska, gdzie można zobaczyć słynne Drzwi Gnieźnieńskie przedstawiające życiorys św. Wojciecha. Drzwi można oglądać tylko z przewodnikiem i kosztuje to 20 złotych, ulg nie ma. I jak się to ma do cennika na Ostrowie Lednickim? A jeżeli ktoś chce tylko obejrzeć drzwi bo nie ma już czasu na wysłuchanie przewodnika? Oj nie podobało mi się to!  







A za 3,50 można wejść na jedną z wież katedralnych.









No to teraz czas na Poznań i ostatnie miejsca pamiętające Chrzest Polski, czyli Ostrów Tumski. 














Obszar ten otoczony rozlewiskami Warty i jej odnogi Cybiny, był miejscem łatwym do obrony i już w IX wieku powstała na tym terenie pierwsza osada. Gród szybko się rozwijał, stając się jednym z głównych ośrodków władzy Piastów, pierwszych władców Polski. W połowie X wieku z inicjatywy księcia Mieszka I został otoczony potężnymi wałami. Jego dalszy rozwój związany był z przyjęciem chrześcijaństwa w 966 roku - w obrębie grodu powstało książęce palatium z kaplicą Najświętszej Marii Panny, zaś dwa lata później pierwsze na ziemiach polskich biskupstwo, na potrzeby którego została wzniesiona pierwsza katedra. Obecnie jest to Bazylika Archikatedralna pw. Św. Piotra i Pawła.










Aby zobaczyć złotą kaplicę w pełnym oświetleniu, trzeba do automatu wrzucić 5 zł.


W bezpośrednim sąsiedztwie katedry znajduje się gotycki kościół pw. Najświętszej Marii Panny, zbudowany w XV wieku na miejscu dawnej rezydencji książęcej. 





Ale Poznań to nie tylko Ostrów Tumski. Warto zajrzeć na Stare Miasto, gdzie króluje słynny Ratusz z zegarem i legendarnymi koziołkami. Twórcą zegara był Bartłomiej Wolf z Gubina. Codziennie, gdy zegar ratuszowy wybija godzinę dwunastą w południe, w wieżyczce nad zegarem umieszczonym we frontowej elewacji otwierają się drzwiczki i ukazują się dwa blaszane koziołki. Poruszane mechanizmem zegarowym trykają się rogami 12 razy. Z założeniem koziołków wiąże się legenda. Po wykonaniu zegara Bartłomiej Wolf postanowił pokazać go rajcom i wojewodzie poznańskiemu. Przygotowano ucztę, lecz z powodu nieuwagi kuchcika przygotowywany udziec sarni spłonął. Kuchcik ukradł wówczas dwa koziołki, by upiec je na rożnie, ale te uciekły na ratuszową wieżę. Przybyli goście zobaczyli je trykające się na gzymsie. Wówczas wojewoda polecił dołączyć do zegara jeszcze odpowiedni mechanizm z koziołkami.






























Zrealizowały się także moje plany spróbowania w listopadzie słynnych poznańskich rogali. Otóż w rynku przez cały rok działa rogalowe muzeum, gdzie można wziąć udział w prezentacji przygotowania i pieczenia tychże słodkości. Oczywiście jest też degustacja. 





A w ramach obiadu były smażone lody :)




Warto zajrzeć także do urokliwej dzielnicy Śródka.










Wierzyć się nie chce, że to tylko mural :)


Zobaczyliśmy też „zielony Poznań” rozciągający się zwłaszcza wokół jeziora Malta. Turyści zmęczeni chodzeniem po mieście mogą odpocząć jadąc wokół akwenu kolejką „Maltanką” i podziwiać piękne widoki.












Pamiętam, że kiedy zdałam do czwartej klasy podstawówki i dostałam do tejże klasy nowe podręczniki, szczególnie zainteresowało mnie w książce do historii zdjęcie pierwszej osady w Biskupinie. Zawsze marzyłam o jej zobaczeniu. No to skoro jesteśmy tak blisko, nie możemy tam nie pojechać.


Na miejscu okazało się, że z wspomnianego osiedla obronnego ludności kultury łużyckiej zachowały się zaledwie dwa rzędy chat oraz wały obronne i brama, ale i tak było warto. 












Na terenie Muzeum w Biskupinie jest poza tym mnóstwo innych ciekawych obiektów do obejrzenia, choć już tylko zrekonstruowanych. Jest też gdzie zjeść, a dzieci mają także plac zabaw. Warto poświęcić na tę okolicę cały dzień i wyruszyć ze Żnina kolejką wąskotorową, aby kolejno zwiedzać inne, obok Biskupina, ciekawe miejsca, czyli Wenecję i Gąsawę.






Skoro o marzeniach mowa, to spełniło się także jedno z takich mojego małżonka. Od zawsze fascynowały go książki Arkadego Fiedlera i m.in. dzięki nim poznawał świat najpierw wyobraźnią, a potem już naocznie. Pojechaliśmy więc do położonego na południe od Poznania Puszczykowa, gdzie mieści się muzeum Arkadego Fiedlera. 


Bajeczne miejsce, gdzie na malowniczym obszarze można obejrzeć modele wielu ciekawych budowli z czasów prekolumbijskich, a także wierną kopię Kolumbowego żaglowca „Santa Maria”. 

















Są pamiątki po słynnym podróżniku pisarzu, a wszystkim zajmują się jego synowie i chyba już także wnuki.




Zajrzeliśmy także do Wrześni, miejscowości, która znana jest ze słynnego strajku dzieci broniących mowy polskiej. I kolejne małe marzenie spełnione.

















Zaś na koniec naszej wielkopolskiej podróży zajechaliśmy jeszcze w powrotnej drodze do Lichenia,  do Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej. No „liche” to ono nie jest.


Stara część obszaru Sanktuarium

























Golgota

























Budowa Bazyliki Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski została zakończona w 2004 roku po 10 latach prac. Jest to obecnie największy obiekt sakralny w Polsce, a wg różnych kryteriów 6-ty lub 8-my na świecie. 
























No robi wrażenie…