Lata lecą, a
do tej pory nigdy nie dane mi było odwiedzenie Ziemi Wielkopolskiej.
Od kilku lat czyniłam w tym kierunku różne
próby: a to plan wypadu listopadowego na świętomarcińskie rogale,
a to letnie włóczenie
się po Pojezierzu Wielkopolskim połączone z odwiedzeniem prastarych miejsc
piastowskich i wciąż paliło na panewce. W tym roku, roku 1050 rocznicy Chrztu
Polski musiało się udać!
Jako bazę
wypadową wybrałam Pobiedziska położone w malowniczej okolicy między Gnieznem a
Poznaniem, w pobliżu Ostrowa Lednickiego. Z racji swojego położenia przy tak ważnym trakcie handlowym i
komunikacyjnym Pobiedziska były świadkiem narodzin państwa polskiego. Według
miejscowej tradycji Kazimierz Odnowiciel nadał w 1048 roku
niewielkiej osadzie nazwę wywodzącą się od słowa pobieda (zwycięstwo). Jest ona prawdopodobnie
związana ze zwycięską bitwą,
którą stoczył książę Kazimierz w okolicach Pobiedzisk ze zbuntowanym
namiestnikiem Mazowsza, Masławem.
W 1257 roku Przemysł I nadał Pobiedziskom prawa miejskie, dzięki czemu miasto to należy do
grupy najwcześniejszych wielkopolskich lokacji.
Nie
zaplanowałam zbyt wiele czasu na dokładne zwiedzenie Pobiedzisk, lecz spacer po
centrum, Rynek, wczesnogotycki kościół pw. Św. Michała Archanioła
oraz pierwszy
w Polsce skansen miniatur, dało się zaliczyć. Zebrano tutaj 35 miniatur z
terenu Wielkopolski i Szlaku Piastowskiego wykonanych w skali 1:20. Uwielbiam
takie miejsca.
A
zatrzymaliśmy się na obrzeżach miasta w Pobiedziskach Letnisku w pensjonacie
Symfonia Smaków. Miejsce godne polecenia, choć bardziej wymagający goście mogą
mieć pewne zastrzeżenia. Ale to taka dygresja.
Rankiem
wyruszaliśmy w miejsca związane z umownymi początkami naszego państwa. Nie
będzie to chronologiczne z harmonogramem naszej wycieczki, ale zacznę od
Ostrowa Lednickiego, gdzie wszystko się zaczęło.
Ostrów
Lednicki to miejsce należące do kompleksu Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy.
Kupując jeden bilet można przejść przez Mały Skansen, popłynąć promem na
rzeczony ostrów, zobaczyć wystawę na
folwarku w Dziekanowicach „Ostrów Lednicki. Pod niebem
średniowiecza”, oraz zwiedzić Wielkopolski Park Etnograficzny.
Wszystko za 16 złotych bilet normalny lub 7 złotych ulgowy. Za parking życzą
sobie 5 złotych. A można tu spokojnie spędzić cały dzień.
Ostrów Lednicki to jedno z najważniejszych miejsc historii Polski. Za panowania Mieszka I i Bolesława Chrobrego był jednym z
głównych ośrodków obronnych i administracyjnych Polski. Na wyspie, w centrum
plemienia Polan zachowały się pozostałości grodu oraz relikty najstarszego w Polsce zespołu preromańskiej architektury
pałacowo-sakralnej (z basenami do chrztu) i wolno stojącego kościoła
cmentarnego z grobami w nawie i aneksach. Obydwa obiekty wzniesiono w czasach panowania
Mieszka I (tuż przed 966 rokiem).
W tym miejscu toczy się akcja powieści Kraszewskiego "Stara baśń" wskrzeszająca
zamierzchłe czasy pogańskich Słowian.
Mały Skansen
Promem na wyspę
Ostrów Lednicki
Wystawa w Dziekanowicach
Park Etnograficzny będący rekonstrukcją wsi wielkopolskiej
Następne ważne na Szlaku Piastowskim miejsce, to Gniezno.
Pierwszy gród w Gnieźnie został wzniesiony na Wzgórzu Lecha w
latach 940–941. Został znacznie rozbudowany i zmodernizowany w
czasach Mieszka I,
stając się siedzibą władców piastowskich jako główny gród państwa Polan.
Mieszko I po 966 zbudował tu kościół, w którym pochowano jego żonę Dobrawę, zaś na obszarze grodu wzniósł kamienny zamek z
kaplicą. W X w. Gniezno stanowiło jeden z grodów stołecznych państwa Piastów.
Takich grodów stołecznych, czyli miejsc, gdzie wzniesiono tzw. palatia książęce było kilka, lecz zgodnie z dokumentem „ Dagome judex”
z ok. 991 roku, jedyną formalną stolicą państwa polskiego było Gniezno.
Oczywiście najważniejszym miejscem jest Katedra
Gnieźnieńska, gdzie można zobaczyć słynne Drzwi Gnieźnieńskie przedstawiające
życiorys św. Wojciecha. Drzwi można oglądać tylko z przewodnikiem i kosztuje to
20 złotych, ulg nie ma. I jak się to ma do cennika na Ostrowie Lednickim? A
jeżeli ktoś chce tylko obejrzeć drzwi bo nie ma już czasu na wysłuchanie
przewodnika? Oj nie podobało mi się to!
A za 3,50 można wejść na jedną z wież katedralnych.
No to teraz czas na Poznań i ostatnie miejsca
pamiętające Chrzest Polski, czyli Ostrów Tumski.
Obszar ten otoczony rozlewiskami Warty i jej
odnogi Cybiny, był miejscem łatwym do obrony i już w IX wieku powstała na tym
terenie pierwsza osada. Gród szybko się rozwijał, stając się jednym z głównych
ośrodków władzy Piastów, pierwszych władców Polski. W połowie X wieku z inicjatywy
księcia Mieszka I został otoczony potężnymi wałami. Jego dalszy rozwój związany
był z przyjęciem chrześcijaństwa w 966 roku - w obrębie grodu powstało książęce
palatium z kaplicą Najświętszej Marii Panny, zaś dwa lata później pierwsze na
ziemiach polskich biskupstwo, na potrzeby którego została wzniesiona pierwsza
katedra. Obecnie jest to Bazylika
Archikatedralna pw. Św. Piotra i Pawła.
Aby zobaczyć złotą kaplicę w pełnym oświetleniu, trzeba do automatu wrzucić 5 zł.
W bezpośrednim sąsiedztwie katedry znajduje się
gotycki kościół pw. Najświętszej Marii Panny, zbudowany w XV wieku na miejscu
dawnej rezydencji książęcej.
Ale
Poznań to nie tylko Ostrów Tumski. Warto zajrzeć na Stare Miasto, gdzie króluje
słynny Ratusz z zegarem i legendarnymi koziołkami. Twórcą
zegara był Bartłomiej Wolf z Gubina. Codziennie, gdy zegar ratuszowy wybija godzinę
dwunastą w południe, w wieżyczce nad zegarem umieszczonym we frontowej elewacji
otwierają się drzwiczki i ukazują się dwa blaszane koziołki. Poruszane
mechanizmem zegarowym trykają się rogami 12 razy. Z założeniem koziołków wiąże
się legenda. Po wykonaniu zegara Bartłomiej Wolf postanowił pokazać go rajcom i
wojewodzie poznańskiemu. Przygotowano ucztę, lecz z powodu nieuwagi kuchcika
przygotowywany udziec sarni spłonął. Kuchcik ukradł wówczas dwa koziołki, by
upiec je na rożnie, ale te uciekły na ratuszową wieżę. Przybyli goście
zobaczyli je trykające się na gzymsie. Wówczas wojewoda polecił dołączyć do
zegara jeszcze odpowiedni mechanizm z koziołkami.
Zrealizowały się także moje plany spróbowania w
listopadzie słynnych poznańskich rogali. Otóż w rynku przez cały rok działa
rogalowe muzeum, gdzie można wziąć udział w prezentacji przygotowania i
pieczenia tychże słodkości. Oczywiście jest też degustacja.
A w ramach obiadu były smażone lody :)
Warto zajrzeć także do urokliwej dzielnicy Śródka.
Wierzyć się nie chce, że to tylko mural :)
Zobaczyliśmy też „zielony Poznań” rozciągający się
zwłaszcza wokół jeziora Malta. Turyści zmęczeni chodzeniem po mieście mogą
odpocząć jadąc wokół akwenu kolejką „Maltanką” i podziwiać piękne widoki.
Pamiętam, że kiedy zdałam do czwartej klasy
podstawówki i dostałam do tejże klasy nowe podręczniki, szczególnie
zainteresowało mnie w książce do historii zdjęcie pierwszej osady w Biskupinie.
Zawsze marzyłam o jej zobaczeniu. No to skoro jesteśmy tak blisko, nie możemy
tam nie pojechać.
Na miejscu okazało się, że z wspomnianego osiedla
obronnego ludności kultury łużyckiej zachowały się zaledwie dwa rzędy chat oraz
wały obronne i brama, ale i tak było warto.
Na terenie Muzeum w Biskupinie jest
poza tym mnóstwo innych ciekawych obiektów do obejrzenia, choć już tylko
zrekonstruowanych. Jest też gdzie zjeść, a dzieci mają także plac zabaw. Warto
poświęcić na tę okolicę cały dzień i wyruszyć ze Żnina kolejką wąskotorową, aby
kolejno zwiedzać inne, obok Biskupina, ciekawe miejsca, czyli Wenecję i Gąsawę.
Skoro o marzeniach mowa, to spełniło się także jedno z
takich mojego małżonka. Od zawsze fascynowały go książki Arkadego Fiedlera i
m.in. dzięki nim poznawał świat najpierw wyobraźnią, a potem już naocznie.
Pojechaliśmy więc do położonego na południe od Poznania Puszczykowa, gdzie
mieści się muzeum Arkadego Fiedlera.
Bajeczne miejsce, gdzie na malowniczym
obszarze można obejrzeć modele wielu ciekawych budowli z czasów
prekolumbijskich, a także wierną kopię Kolumbowego żaglowca „Santa Maria”.
Są
pamiątki po słynnym podróżniku pisarzu, a wszystkim zajmują się jego synowie i
chyba już także wnuki.
Zajrzeliśmy także do Wrześni, miejscowości, która
znana jest ze słynnego strajku dzieci broniących mowy polskiej. I kolejne małe
marzenie spełnione.
Zaś na koniec naszej wielkopolskiej podróży
zajechaliśmy jeszcze w powrotnej drodze do Lichenia, do Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej. No
„liche” to ono nie jest.
Stara część obszaru Sanktuarium
Golgota
Budowa Bazyliki Matki
Bożej Bolesnej Królowej Polski została zakończona w 2004 roku po 10 latach prac.
Jest to obecnie największy obiekt sakralny w Polsce, a wg różnych kryteriów 6-ty lub 8-my na świecie.
No robi wrażenie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz