Bardzo
lubię w okolicach listopada troszeczkę podładować „baterie”. Zapas letniego
słońca już za nami, dni coraz krótsze, a do świątecznego blasku jeszcze trochę
trzeba czekać (oczywiście nie piszę o atmosferze w marketach, ale to inna
bajka). Sporo jest w listopadzie ofert wypoczynkowych typu 50+ i z takiej też
skorzystaliśmy. Mojemu mężowi, taki nawet krótki turnus sanatoryjny, był wręcz
niezbędny ze względu na ubiegłoroczne perypetie zdrowotne. Sieć uzdrowiskowych
hoteli Geovita, z której to oferty korzystaliśmy, ma swoje punkty w kilkunastu
miejscach Polski. Nasz wybór padł na Krynicę, tym razem tę Górską. Tak więc
zaliczamy dwie Krynice w ciągu jednego roku.
Hotel Geovita usytuowany jest nieco od centrum, przy ul. Leśnej.
Hotel Geovita usytuowany jest nieco od centrum, przy ul. Leśnej.
Krynica,
od 2002 roku Krynica-Zdrój, to ponad jedenastotysięczne miasto w powiecie nowosądeckim.
Historycznie jest to wieś założona w 1547 roku przez Danka z Miastka (obecnie Tylicz) jako Krzenycze. W 1783 r. Krynicę
wraz z całymi dobrami muszyńskimi przejął skarb austriacki, który wkrótce
wysłał tu specjalistęm celem zbadania i oceny krynickich źródeł. Opinia ta
stanowiła podstawę późniejszego rozwoju krynickiego zdrojowiska. Dziesięć lat
później powstały pierwsze domy zdrojowe, ale gwałtowny rozwój nastąpił dopiero
po 1856 roku dzięki działalności prof. Józefa
Dietla. W roku 1877 kuracjuszy przyjmowało 11
uzdrowisk i 64 domy prywatne.
Centrum uzdrowiskowe Krynicy
robi duże wrażenie, nawet w listopadzie. Okazale prezentują się zarówno stare
jak i nowe domy zdrojowe, pijalnie wód i liczne wille. Te ostatnie to szereg
jednych z najstarszych zachowanych – często drewnianych zabudowań. "Biała
Róża" z 1856 roku, "Biały Orzeł" z 1857, "Kosynier",
"Wisła" i "Węgierska Korona" z 1880,
"Witoldówka", "Małopolanka" z 1898 roku,. W jednej z nich,
o nazwie "Romanówka", od 1994 roku mieści się Muzeum Nikifora, właściwie Epifaniusza
Drowniaka (1895-1968), krynickiego malarza
prymitywisty.
Wnętrze Pijalni Głównej przypomina oranżerię :)
Wnętrze Pijalni Głównej przypomina oranżerię :)
Uzdrowisko
Nowe Łazienki Mineralne
Witoldówka
Gdyby tak Katarzynę wyremontować...
Pomnik Nikifora
Krynica bardzo lansuje swoje
związki z Janem Kiepurą. Co krok napotyka się miejsca z nim związane: pomniki,
popiersia, tablice pamiątkowe. Jest też Pijalnia Czekolady u Jana Kiepury.
W Pijalni Czekolady u Jana Kiepury
Ale najważniejszym obiektem
jest Patria. W roku 1932 Jan Kiepura, za pieniądze zarobione na scenach świata,
wybudował w Krynicy-Zdroju, kosztujący
trzy miliony dolarów luksusowy hotel,
W Patrii zachował się oryginalny marmurowy i alabastrowy wystrój, drzwi
obrotowe, winda z lat 30 czy taras
wypoczynkowy na dachu. Obecnie jest to obiekt sanatoryjny i na mnie zrobił
raczej smutne wrażenie, zwłaszcza wieczorem. Tylko w kilku oknach paliły się
światła. Ogólnie posępnie i ponuro…
A kiedyś było tak:
Bardzo istotną atrakcją Krynicy jest Góra Parkowa. Jest to miejsce mocno „zdeptane”, ale dla kuracjuszy to taka, jak pana Dulskiego, „droga na kopiec”. Mimo wszystko sympatycznie się spaceruje, nawet w listopadzie. Ja byłam w Krynicy pierwszy raz w życiu (!) i dla mnie wszystko było nowe i fajne.
Na szczycie Góry Parkowej
Leśne Sanktuarium Maryjne
Widok Krynicy z Sanktuarium
Kto ma mniej sił, może na górę wjechać kolejką linową.
W uzdrowisku wciąż dumnie
prezentuje się także zabudowa powojenna. Są to zazwyczaj okazałe, branżowe
sanatoria i domy FWP. Stan na dzisiaj różny, ale jakoś się trzymają.
Zadziwiające, że wciąż coś
nowego się buduje. Styl w niektórych przypadkach jest trudny do określenia, ale
wygląda to w czasem całkiem nieźle.
Klasyczny kuracjusz po
zabiegach nadal ma w Krynicy co robić. Łatwo znaleźć miejsca, gdzie organizuje
się dancingi czy chociaż popołudniowe potańcówki, zwane „fajfami”. Poziom
bardzo różny (aczkolwiek zmęczona zabiegami, spacerami, masażami, gimnastyką i
pływaniem – nie sprawdzałam), lecz niejedna panna Krysia króluje tam pewnie i
dzisiaj.
Niewielki zapas czasu, jaki
udało się wygospodarować pośród rehabilitacji, wykorzystywaliśmy na zwiedzanie
okolicy. Pojechaliśmy więc pewnego popołudnia do Muszyny, a innego do
słowackiego Bardejowa.
Muszyna w listopadzie nie jest
tak atrakcyjna jak Krynica. Miasteczko przedwieczorną porą jest senne i niemal
puste. Nawet kawy nie było gdzie wypić. Musieliśmy wrócić na czekoladę do
Kiepury.
Natomiast Bardejów zrobił na
nas bardzo miłe wrażenie. Jest to miasto perełka,
którego historyczne centrum zostało wpisane na światową listę dziedzictwa
UNESCO. W Rynku króluje bazylika pod wezwaniem św. Idziego oraz Ratusz z
XVI wieku.
Rynek otoczony jest starannie odrestaurowanymi kamieniczkami, a i
poboczne uliczki prezentują się pięknie.
Wart obejrzenia jest zespół klasztorny
Franciszkanów
oraz cerkiew greckokatolicka.
W dodatku w Bardejowie, w
przeciwieństwie do Krynicy, świeciło słońce! Jednak Słowacja ma nieco inny
klimat, nie da się ukryć.
I jeszcze kilka zdjęć z centrum Krynicy:
A na pożegnanie w Krynicy zrobiło się biało. I bardzo dobrze, bo dzisiejsza Krynica to nie tylko kurort, ale też coraz bardziej znaczące centrum aktywnego wypoczynku zimowego. Życzę więc Krynicy, aby rozwijała się tak nadal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz