poniedziałek, 1 grudnia 2014

Zupełnie nie ponury listopad w Krynicy

Bardzo lubię w okolicach listopada troszeczkę podładować „baterie”. Zapas letniego słońca już za nami, dni coraz krótsze, a do świątecznego blasku jeszcze trochę trzeba czekać (oczywiście nie piszę o atmosferze w marketach, ale to inna bajka). Sporo jest w listopadzie ofert wypoczynkowych typu 50+ i z takiej też skorzystaliśmy. Mojemu mężowi, taki nawet krótki turnus sanatoryjny, był wręcz niezbędny ze względu na ubiegłoroczne perypetie zdrowotne. Sieć uzdrowiskowych hoteli Geovita, z której to oferty korzystaliśmy, ma swoje punkty w kilkunastu miejscach Polski. Nasz wybór padł na Krynicę, tym razem tę Górską. Tak więc zaliczamy dwie Krynice w ciągu jednego roku.

Hotel Geovita usytuowany jest nieco od centrum, przy ul. Leśnej.



Krynica, od 2002 roku Krynica-Zdrój, to ponad jedenastotysięczne miasto w powiecie nowosądeckim. Historycznie jest to wieś założona w 1547 roku przez Danka z Miastka (obecnie Tylicz) jako Krzenycze. W 1783 r. Krynicę wraz z całymi dobrami muszyńskimi przejął skarb austriacki, który wkrótce wysłał tu specjalistęm celem zbadania i oceny krynickich źródeł. Opinia ta stanowiła podstawę późniejszego rozwoju krynickiego zdrojowiska. Dziesięć lat później powstały pierwsze domy zdrojowe, ale gwałtowny rozwój nastąpił dopiero po 1856 roku dzięki działalności prof. Józefa Dietla. W roku 1877 kuracjuszy przyjmowało 11 uzdrowisk i 64 domy prywatne.
Centrum uzdrowiskowe Krynicy robi duże wrażenie, nawet w listopadzie. Okazale prezentują się zarówno stare jak i nowe domy zdrojowe, pijalnie wód i liczne wille. Te ostatnie to szereg jednych z najstarszych zachowanych – często drewnianych zabudowań. "Biała Róża" z 1856 roku, "Biały Orzeł" z 1857, "Kosynier", "Wisła" i "Węgierska Korona" z 1880, "Witoldówka", "Małopolanka" z 1898 roku,. W jednej z nich, o nazwie "Romanówka", od 1994 roku mieści się Muzeum Nikifora, właściwie Epifaniusza Drowniaka (1895-1968), krynickiego malarza prymitywisty.

Wnętrze Pijalni Głównej przypomina oranżerię :)



Stary Dom Zdrojowy


Uzdrowisko





Nowe Łazienki Mineralne










Witoldówka








Gdyby tak Katarzynę wyremontować...












Pomnik Nikifora


Zakłady rozlewania wód mineralnych (nowe i stare zabudowania)




Krynica bardzo lansuje swoje związki z Janem Kiepurą. Co krok napotyka się miejsca z nim związane: pomniki, popiersia, tablice pamiątkowe. Jest też Pijalnia Czekolady u Jana Kiepury.









W Pijalni Czekolady u Jana Kiepury






Ale najważniejszym obiektem jest Patria. W roku 1932 Jan Kiepura, za pieniądze zarobione na scenach świata, wybudował w Krynicy-Zdroju,  kosztujący trzy miliony dolarów luksusowy hotel, W Patrii zachował się oryginalny marmurowy i alabastrowy wystrój, drzwi obrotowe, winda z lat 30 czy  taras wypoczynkowy na dachu. Obecnie jest to obiekt sanatoryjny i na mnie zrobił raczej smutne wrażenie, zwłaszcza wieczorem. Tylko w kilku oknach paliły się światła. Ogólnie posępnie i ponuro…





A kiedyś było tak:


Bardzo istotną atrakcją Krynicy jest Góra Parkowa. Jest to miejsce mocno „zdeptane”, ale dla kuracjuszy to taka, jak pana Dulskiego, „droga na kopiec”. Mimo wszystko  sympatycznie się spaceruje, nawet w listopadzie. Ja byłam w Krynicy pierwszy raz w życiu (!) i dla mnie wszystko było nowe i fajne. 








Na szczycie Góry Parkowej















Leśne Sanktuarium Maryjne








Widok Krynicy z Sanktuarium



Kto ma mniej sił, może na górę wjechać kolejką linową.



W uzdrowisku wciąż dumnie prezentuje się także zabudowa powojenna. Są to zazwyczaj okazałe, branżowe sanatoria i domy FWP. Stan na dzisiaj różny, ale jakoś się trzymają.







Zadziwiające, że wciąż coś nowego się buduje. Styl w niektórych przypadkach jest trudny do określenia, ale wygląda to w czasem całkiem nieźle.









Klasyczny kuracjusz po zabiegach nadal ma w Krynicy co robić. Łatwo znaleźć miejsca, gdzie organizuje się dancingi czy chociaż popołudniowe potańcówki, zwane „fajfami”. Poziom bardzo różny (aczkolwiek zmęczona zabiegami, spacerami, masażami, gimnastyką i pływaniem – nie sprawdzałam), lecz niejedna panna Krysia króluje tam pewnie i dzisiaj.







Niewielki zapas czasu, jaki udało się wygospodarować pośród rehabilitacji, wykorzystywaliśmy na zwiedzanie okolicy. Pojechaliśmy więc pewnego popołudnia do Muszyny, a innego do słowackiego Bardejowa.
Muszyna w listopadzie nie jest tak atrakcyjna jak Krynica. Miasteczko przedwieczorną porą jest senne i niemal puste. Nawet kawy nie było gdzie wypić. Musieliśmy wrócić na czekoladę do Kiepury.







Natomiast Bardejów zrobił na nas bardzo miłe wrażenie. Jest to miasto perełka, którego historyczne centrum zostało wpisane na światową listę dziedzictwa UNESCO. W Rynku króluje bazylika pod wezwaniem św. Idziego oraz Ratusz z XVI wieku.















Rynek otoczony jest starannie odrestaurowanymi kamieniczkami, a i poboczne uliczki prezentują się pięknie. 











































Wart obejrzenia jest zespół klasztorny Franciszkanów 







oraz cerkiew greckokatolicka. 







W dodatku w Bardejowie, w przeciwieństwie do Krynicy, świeciło słońce! Jednak Słowacja ma nieco inny klimat, nie da się ukryć.


I jeszcze kilka zdjęć z centrum Krynicy:























A na pożegnanie w Krynicy zrobiło się biało. I bardzo dobrze, bo dzisiejsza Krynica to nie tylko kurort, ale też coraz bardziej znaczące centrum aktywnego wypoczynku zimowego. Życzę więc Krynicy, aby rozwijała się tak nadal. 






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz