Wrzesień 2017 raczy nas dość
pogodnymi weekendami, które warto wykorzystać na krajoznawcze wycieczki. Dziwi
mnie cotygodniowy owczy pęd mieszkańców Śląska w Beskidy czy nawet Tatry, kiedy
pod bokiem mamy tak piękne, godne odwiedzenia miejsca. Mam tu na uwadze przede
wszystkim śląskie zamki i pałace, ale i inne obiekty czy plenery warte są zobaczenia. Postanowiłam więc wolne
weekendy poświęcić na wypady w miejsca jak dotąd mi nieznane.
Jak postanowiono, tak
zrealizowano i jako pierwszy kierunek wybrane zostało Nakło Śląskie z niezbyt
starym pałacem wybudowanym w 1858 roku przez Donnersmarcków wywodzących się z
siemianowickiej linii tej rodziny.
Samo Nakło Śląskie znane jest z
dokumentów już od XIV wieku. Miało być ponoć siedzibą średniowiecznych rycerzy,
którzy zamieszkiwali postawiony tutaj ziemny gródek z wieżą obronną. Wymienia
się m.in. takie osoby, jak Franko z Nakła czy Jan Nakielski. Jeszcze w XVI
wieku mógł tutaj istnieć zamek rycerski.
W rękach Donnersmarcków dobra nakielskie znajdowały się od XVII wieku.
I właśnie wywodzący się z tego rodu Hugo I z Siemianowic, jeden z najbogatszych
magnatów przemysłowych Śląska, wzniósł pałac w Nakle Śląskim. Początkowo miała
to być tylko letnia rezydencja, lecz najstarszy syn Hugona – Łazarz IV obrał
pałac za siedzibę główną.
Architektonicznie styl budowli
nawiązuje do neogotyku angielskiego i czyni ten obiekt bardzo oryginalnym wśród
innych pałaców śląskich magnatów.
Łazarz IV wybudował w pobliżu
pałacu kościół parafialny,
a jego żona Maria założyła prowadzony przez
Boromeuszki Dom Sierot. Obecnie w budynku mieści się Dom Pomocy Społecznej.
Po II wojnie pałac podzielił los
wielu innych na tych ziemiach, czyli został prawowitym właścicielom odebrany.
Na szczęście nie uległ zniszczeniom zewnętrznym, gdyż przeznaczono go na
siedzibę szkoły rolniczej. Niestety wewnętrzna „modernizacja” z czasów szkolnych wciąż jest
widoczna, jak np. usytuowanie toalet w bezpośrednim sąsiedztwie kaplicy Donnersmarcków.
Po sześćdziesięciu latach
funkcjonowania szkoła została przeniesiona do nowych budynków w pobliżu pałacu.
Obiekty szkolne są zadbane i poprawnie wkomponowały się w nakielski krajobraz.
Od 2006 roku pałac stał się placówką
kulturalną, a od 2013 roku działa tutaj Centrum Kultury Śląskiej, dzięki
któremu można powiedzieć pałac mocno „stanął na nogi”. Kompleksowy remont znacznie poprawił wygląd pałacowego wnętrza, a niektóre pomieszczenia wyglądają niemal jak dawniej. Odkryto interesujące elementy dekoracyjne: boazerie, balustrady
czy sufitowe sztukaterie.
Warto zajrzeć do bardzo interesującego
pomieszczenia wyposażonego w słynny sejf Donnersmarcków, gdzie przechowywane
były środki pieniężne z ich działalności przemysłowej, a podobno też te, pochodzące z wyścigów konnych.
W pałacu jest przede wszystkim miejsce na organizowanie wystaw. Aktualnie można zwiedzać wystawę prac profesora
Katedry Malarstwa Instytutu Sztuki w Cieszynie Tadeusza Rusa. Wystawione obrazy
łączy wspólny mianownik tzw. mitologizacji w malarstwie. Szczerze mówiąc
prezentowane obrazy nie bardzo były w moim guście.
Druga ekspozycja pod hasłem „Rozmowy…
czyli co widzę, gdy zamykam oczy…” to propozycja autorskich wizji kilku
artystów. Przede wszystkim wystawione są zdjęcia, ale także trochę nietypowo
zestawione projekty, jak np. koronki na węglowych bryłach. Czegoś takiego
jeszcze nie widziałam…
Zaś bilet uprawniający do
zwiedzenia wszystkiego kosztował nas, jako już seniorów, tylko 3 złote.
Centrum Kultury Śląskiej
realizuje długofalowo bardzo ciekawy projekt poświęcony wnikliwemu badaniu
historii tzw. szlachty śląskiej. Zbierane są więc pamiątki dotyczące nie tylko
Donnersmarcków, ale i innych znamienitych rodów posiadających swoje siedziby na
Śląsku. Bardzo przejrzyście skomponowane tablice zawierają opisy i zdjęcia
poszczególnych rodzin.
Powstała także publikacja, gdzie te wszystkie informacje
i fotografie zostały zamieszczone. Można ją nabyć w bardzo przystępnej cenie
zaledwie 15 złotych. A naprawdę warto.
Pośród organizowanych w Nakle
imprez warto zwrócić uwagę na Weekendy Szlacheckie. Dotąd zorganizowano cztery takie spotkania, na które zapraszani są także potomkowie śląskiej szlachty.
Wciąż funkcjonuje tytuł pana na
pałacu w Nakle, który aktualnie przysługuje hrabiemu Andreasowi Henkel von
Donnersmarck. Hrabia wraz z małżonką
księżniczką Joanną i innymi członkami rodziny odwiedził Nakło 15 maja
2015 roku w czasie II Weekendu Szlacheckiego.
Hrabia na co dzień mieszka w
Austrii, w pałacu w Wolfsbergu.
Pałac Donnersmarcków w Nakle otoczony
jest niewielkim parkiem, dość zadbanym, choć można pokusić się o więcej
starania w tym względzie.
Za to kościół parafialny pod
wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nakle, a właściwie jego otoczenie,
to istne cudo.
Niestety kościoła w środku, w to sobotnie popołudnie, nie dało
się zobaczyć.
Nie dało się też dowiedzieć, co
to za budynek. Też niestety zamknięty.
Teraz już wiem, że jest to
Mauzoleum Donnersmarcków.
Za to bez problemów można
dowiedzieć się, że:
Taki znak czasów…
Trzeba także nadmienić, że atutem Nakła jest również jego położenie na szlaku innych popularnych pałaców na Śląsku. Chodzi o trasę Świerklaniec - Rybna - Brynek - Kamieniec - Szałsza - Stare Tarnowice.
Trzeba także nadmienić, że atutem Nakła jest również jego położenie na szlaku innych popularnych pałaców na Śląsku. Chodzi o trasę Świerklaniec - Rybna - Brynek - Kamieniec - Szałsza - Stare Tarnowice.
Trochę zmęczeni zwiedzaniem i
spacerowaniem musimy coś zjeść. Już poprzedniego dnia planując wycieczkę
zapytałam wujka Google o takie możliwości w Nakle. Udało mi się wyszukać
Pizzerię "Fermarsi" i restaurację o nazwie „Smakosz”.
Dopiero z pomocą GPS-a
znaleźliśmy pizzerię. Muszę stwierdzić, że bardzo miłe miejsce, pizza z owocami
morza bardzo smaczna i ceny przystępne. Jednak usytuowanie na uboczu, brak
reklam przy głównej ulicy powoduje, że niestety byliśmy jedynymi klientami. A szkoda…
Natomiast restauracji „Smakosz”, gdzie chcieliśmy zjeść deser, w ogóle nie
znaleźliśmy. Coś z reklamą w Nakle
kiepsko. Za to nie zabrakło przy głównej
ulicy
Kawę i coś do niej zaliczyliśmy
dopiero w Piekarach. I tym samym weekendowy wypad okazał się bardzo udany!
Miło, że Pani zachęca do zwiedzenia pałacu w Nakle Śląskim, ale w opisie znalazło się kilka poważnych nieścisłości. 1. Kaplica nie pełni funkcji toalety, ale sali wystawienniczej. Toaleta istniała w czasach, gdy w pałacu funkcjonował internat szkoły rolniczej, czyli dawno, dawno temu. 2. Pałac przeszedł tak gruntowną renowację w latach 2010-2012, łącznie z wymianą niektórych stropów, że co było do odkrycia, zostało już odkryte. 3. Poza salą sejfową i "Salonikiem hrabiego" nie odtwarza się dawnego wystroju, ponieważ pałac pełni rolę galerii, a nie muzeum. 4. W sejfie przechowywano nie tylko pieniądze z wyścigów, to tylko domniemanie - Henckel von Donnersmarckowie byli magnaterią przemysłową i ich dochód pochodził przede wszystkim z inwestycji przemysłowych i rolniczych. 5. Zamek w Wolfsbergu, nabyty w XIX w. przez Hugona I, nie był siedzibą rodową, gdyż nakielscy Donnersmarckowie wywodzą się z linii siemianowicko-bytomskiej i ich rodowy pałac znajdował się w Siemianowicach. 6. Los pałacu może się różnie potoczyć - może to prawda, ale rodzina Donnersmarcków zrzekła się praw do budynku w 1990 r. Pani wpis sugeruje ewentualne roszczenia rodu, co jest supozycją raczej zbyt daleko idącą. 7. Liczba szlacheckich weekendów wynosi 4 (2014, 2015, 2016, 2017).
OdpowiedzUsuńDziękuję za cenne uwagi. Postaram się jak najszybciej skorygować powyższy tekst. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCenne uwagi, chyba kogoś z pracowników, lecz wpis dowodzi fascynacji obiektem, tym, co tam zrobiono. Autorka opierała się (sądzę) głównie na Internecie, stąd błędy. Jednak uważam, że chwała jej za chęć rozpropagowania obiektu. Ależ z nas malkontenci.
OdpowiedzUsuńZgodnie z sugestiami dokonałam poprawek w mojej relacji z odwiedzin w nakielskim pałacu. Proszę wziąć pod uwagę, że moje teksty są luźną kroniką osobistych podróży i wycieczek dalszych i bliższych. Informacje, którymi wzbogacam swój tekst znajduję głównie w Internecie (jak to zauważył piszący w poprzednim komentarzu), a tam jak widać także jest sporo błędów, niestety...
OdpowiedzUsuń