Wracam do mojego planu zwiedzania
śląskich zamków i pałaców.
Niestety dalsza część
tegorocznego września nie była już tak łaskawa i kolejny wypad mógł się udać
dopiero w październiku. W pogodną, październikową niedzielę na tapecie znalazł
się pałac w Rybnej, którego dotąd nie udało mi się jeszcze nigdy zobaczyć.
Historia pałacu w Rybnej nie jest
zbyt długa i co ciekawe bardziej burzliwe są powojenne dzieje tego obiektu niż
jego losy wcześniejsze.
Murowany pałac w mieszanym stylu
późnobarokowym i klasycystycznym wybudowała rodzina Warkoczów w 1796 roku.
Potem kolejno, poprzez dziedziczenie, przechodził w ręce rodzin Chrząszczewskich,
a następnie Kosickich. Ci ostatni sprzedali pałac w 1922 roku.
W latach trzydziestych XX wieku w
pałacu znajdowała się siedziba Związku Strzeleckiego, a w czasie II wojny został
przejęty przez Donnersmarcków z Brynka i przeznaczony na archiwum.
Po wojnie się zaczęło… Najpierw
wydzielono w pałacu mieszkania komunalne, co doprowadziło do ogromnej
dewastacji. Dopiero w latach siedemdziesiątych obiekt został wyremontowany i
przywrócono mu dawny wygląd.
W latach osiemdziesiątych
przejęty został przez Stowarzyszenie Polskich Artystów Muzyków, którzy
utworzyli tu dom pracy twórczej. Cotygodniowe koncerty urządzane tutaj cieszyły
się dużą popularnością. Niestety po przemianach politycznych muzycy nie byli w
stanie utrzymać obiektu i został przejęty przez władze miasta Tarnowskie Góry,
na terenie którego się właśnie znajduje.
Kolejno działało tu Regionalne
Centrum Kultury, które rozszerzyło działalność artystyczną o usługi hotelarskie
i gastronomiczne, potem przekształcono je w spółkę z udziałem miasta, a obecnie
działa w randze instytucji kultury o nazwie „Pałac w Rybnej”.
W pałacu odbywało się tego dnia
jakieś spotkanie, może biznesowe, więc nie dało się zbyt dokładnie obejrzeć
wnętrza. Mam więc głównie zdjęcia z zewnątrz.
Trochę rozczarowało mnie
otoczenie, takie zabałaganione i zaniedbane. Miejsca po dawnych fontannach
przydałoby się przywrócić dawnemu wyglądowi.
Te ruiny zwyczajnie „straszą”.
Może w sezonie jest tu większy
porządek.
Nie skorzystaliśmy z usług
restauracji i wybraliśmy się na kawę do centrum Tarnowskich Gór. Rynek w to
słoneczne popołudnie prezentował się pięknie,
a deser w Lodziarni Monte Negro
uznam za wyśmienity!
Wygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń